Kilka lat temu mógł pójść inną drogą, ale pozostał przy tym, co kocha. Dzisiaj nie ma dnia, by nie budził się z myślą o fundacji i piłce nożnej. Od prawie dwóch lat z sukcesami trenuje młode talenty z Fundacji „KA 4 resPect”, podkreślając, że takie dzieciaki to marzenie każdego trenera. Czego uczy swoich podopiecznych fundacja? Dlaczego dziewczyny są bardziej waleczne i czy trenuje się je inaczej niż chłopców? Czym był dla jego dziewczyn występ na Stadionie Narodowym w Warszawie i czy istnieje recepta na dziecięce łzy po porażce? Na te i inne pytania odpowiada Łukasz Walczak z Pudliszek, trener w Fundacji „KA 4 resPect”.
Gazeta Gostyńska: Fundacja „KA 4 resPect” jest fundacją na rzecz małych talentów. Jaki najważniejszy cel jej przyświeca?
Łukasz Walczak: Fundacja „KA 4 resPect” zajmuje się szkoleniem dzieci i młodzieży w piłce nożnej. Jej główny cel to podnoszenie poziomu ich aktywności fizycznej oraz wychowywanie w duchu sportowej rywalizacji zgodnie z zasadami fair-play, w oparciu o piłkarski kodeks etyczny. Chcemy pomóc dzieciom, które mają ukryty talent. Pomóc im ten talent wydobyć, a następnie go rozwijać. Może nie każdy z nich będzie od razu sportowcem kopiącym w piłkę, to jest nierealne i też nie o to chodzi. Zależy nam jednak na tym, by swoją przyszłość związali ze sportem. Może zostaną dziennikarzami sportowymi, dietetykami, fizjoterapeutami lub nauczycielami wychowania fizycznego. Dodatkowo zajęcia prowadzone w taki sposób uczą relacji międzyludzkich, budują świadomość przynależności oraz chęć bycia ważnym „ogniwem” w społeczności.
Głównym wymogiem zapisania do fundacji jest sumienność w treningach. W ten sposób wypełnia ona też misję wychowawczą, prawda? To prawda. Dziecko, które naprawdę chce grać, jeździć na turnieje i czerpać korzyści z tego, że należy do fundacji, musi trenować i mieć bardzo wysoką frekwencję treningową. Dbamy o to, by naszym podopiecznym niczego nie brakowało. Zapewniamy dzieciom sprzęt, jednak zasada jest taka, że dziecko otrzymuje od nas bezpłatnie strój treningowy dopiero, gdy odbędzie określoną liczbę treningów. Po odbyciu kolejnych jednostek treningowych – otrzyma dres, plecak, itd. Warunek jest jedynie taki, że trzeba systematycznie uczestniczyć w treningach. Dzieci czują się wtedy bardziej związane z drużyną. To działa motywacyjnie, a także uczy, że systematyczność i obowiązkowość zostają nagrodzone. Są dzieci, które odliczają treningi, które brakują im do otrzymania stroju.
Trenerem w Fundacji „KA 4 resPect” jesteś od października 2015 roku. Czy to było Twoim celem i marzeniem?Kilka lat temu mogłem pójść inną drogą. Nie wierzyłem w to, że mogę być trenerem i oddać się tej pracy całkowicie. Z czasem rzeczywiście ta praca stała się moim marzeniem. A wszystko dlatego, że miałem szczęście spotkać na swojej drodze odpowiednią osobę i wspólnie z nią zaangażowałem się w ten projekt. Dzisiaj nie ma dnia, żebym nie budził się myśląc o naszej fundacji i piłce nożnej. Każdego dnia zastanawiam się co zrobić, by wszystko mogło funkcjonować jeszcze lepiej.
Twoje podopieczne znalazły się w kadrze Wielkopolski. W ostatnim czasie nie ma na Was mocnych w Wielkopolsce. Z czego jesteście dotychczas najbardziej dumni?
Dążyliśmy do tego, by dziewczyny znalazły się w kadrze Wielkopolski, co udało się osiągnąć i z tego jesteśmy bardzo dumni. Zależało nam na tym, by rozwinąć je w taki sposób, by mogły zaistnieć nie tylko na arenie naszej gminy czy powiatu, ale by zagrały też w Wielkopolsce. To prawda. Mamy ostatnio dobry okres. Dwukrotnie zostaliśmy mistrzami Wielkopolski. Przegraliśmy jedynie pojedyncze mecze, ale przecież to są zawodniczki u progu swoich karier, ciągle doskonalące swoje umiejętności. Co ważne, nasze dziewczyny są cały czas pod okien trenerów kadry Wielkopolski, wyjeżdżają na obozy i turnieje z kadrą. Jesteśmy najliczniejszą grupą powoływaną przez trenerów kadry Wielkopolski. Oczywiście wielkim sukcesem jest ostatni występ naszych dziewczyn na Stadionie Narodowym, co było ich marzeniem.
Jak udało się osiągnąć takie sukcesy w tak krótkim czasie?
Sukcesy naszych dziewczyn to ich zasługa. Nie zamierzam przypinać sobie medali. Nasze zawodniczki są zawzięte. Wciąż myślą o treningach i piłce. Ich systematyczna praca, konsekwentne uczestniczenie w treningach i zacięcie złożyły się na te sukcesy.
Gra na Stadionie Narodowym to niezwykłe wyróżnienie, bo na co dzień na tej murawie gra jedynie piłkarska reprezentacja Polski oraz zawodnicy rozgrywający Puchar Polski. Co mają w sobie te dziewczyny, które dotarły w to miejsce?
Na pewno mają charakter – są waleczne i nie odpuszczają. Są także zaangażowane i ambitne. Charakter jest najważniejszy, dlatego że można nie mieć pewnych umiejętności technicznych, ale nabyć je z czasem, wypracować, wytrenować. Aktualnie dziewczyny trenują trzy razy w tygodniu. Pogodzenie tego z nauką wymaga od nich konsekwencji i systematyczności. Podczas naszego pobytu w stolicy i już na samym Stadionie Narodowym dziewczyny cały czas były obserwowane przez trenerów reprezentacji Polski i pracowników PZPN. Być może otrzymają zaproszenia na obóz Letniej Akademii Młodych Orłów organizowany przez PZPN dla najwybitniejszych dziewczyn i chłopców z całej Polski. Mam nadzieję, że kilka naszych dziewczyn spotka ten zaszczyt.
Czy dziewczyny trenuje się inaczej niż chłopców?
Jako trener nigdy nie myślałem, że w Fundacji „KA 4 resPect” będzie tak liczna grupa dziewczyn i że będę je trenował. Nie widzę większej różnicy, dostrzegam natomiast to, że choć chłopcy również są ambitni i systematyczni, to jednak duch walki u dziewczyn jest silniejszy. Albo angażują się w coś na 100%, albo nie robią tego wcale. Widać to na treningach. Gdy idę na trening wiem, że grupa będzie przygotowana, bo chce to zrobić z zaangażowaniem. Każdy trener chciałby trenować takie dzieciaki.
Twoje dziewczyny marzyły o Stadionie Narodowym. To marzenie udało się zrealizować, więc Fundacja „KA 4 resPect” jest nie tylko fundacją odkrywania młodych talentów, ale i fundacją spełnionych marzeń. Czym był dla Waszej drużyny ten występ i jakie emocje Wam towarzyszyły?
Muszę przyznać, że osobiście bardziej stresowałem się wtedy, gdy rozgrywaliśmy ćwierćfinały i półfinały, gdyż bardzo mi zależało na tym, by nasze dziewczyny zagrały na Stadionie Narodowym. Na drugi dzień obudziłem się przed 5.00 rano i nie mogłem już zasnąć. Samo przejście podziemiami Stadionu Narodowego, spotkanie po drodze Adama Nawałki czy Zbigniewa Bońka, potem wyjście na rozgrzewkę, a wreszcie wprowadzenie naszej drużyny na stadion – to było coś pięknego. Tak naprawdę jeszcze to do nas nie dociera, że udało się nam dotrzeć na Stadion Narodowy, gdzie przecież wejść może tylko reprezentacja Polski ze swoim przeciwnikiem, finaliści Pucharu Polski i właśnie finaliści Pucharu Tymbark. Zwiedzić stadion może każdy, ale wejść na murawę tylko wybrani. Dziewczyny marzyły o tym i te marzenia udało się spełnić. Oczywiście czuły niedosyt, że nie udało się wygrać, bo są bardzo ambitne. Ja nie czuję tego niedosytu. Przegrana nie była dla mnie porażką. To był sukces i przygoda, które nie każdy może przeżyć.
Dziewczyny bardzo emocjonalnie przeżyły to, że zajęły drugie miejsce, a nie pierwsze. Czy istnieje recepta na dziecięce łzy po porażce?
To prawda. Choć dziewczyny spełniły marzenie i zagrały na Stadionie Narodowym, były załamane porażką. To dla nich lekcja, że nie zawsze można wygrywać. Z drugiej strony ich łzy to potwierdzenie, że im zależy. Nie ma recepty. Nie lubię patrzeć jak płaczą. Ale taki właśnie jest sport, nie zawsze się wygrywa. Wspólnie będziemy dążyć do tego, by takich sytuacji było jak najmniej. Jednak dla mnie to, czego dokonały, jest ogromnym sukcesem!
O czym teraz marzą dziewczyny? Jaki kolejny cel przed Wami?
Głównym celem jest ciągły rozwój, by wypracowywały sobie powołania do kadry Wielkopolski, a w przyszłości być może Polski, na razie w kategoriach młodzieżowych. Zależy nam jednak na tym, by w przyszłości nasze podopieczne zagrały w kadrze Polski seniorek, by za jakiś czas mogły rozwijać swe umiejętności w jednym z dobrych klubów w Polsce lub za granicą. Choć nie ukrywam, że mamy ambicje, by być jednym z takich lepszych klubów w Polsce.
Czego można Wam życzyć?
Przede wszystkim ciągłego rozwoju, zarówno mi jako trenerowi, ale także fundacji i dzieciakom. Byśmy nie stanęli w miejscu, a sukcesy motywowały nas do jeszcze większej pracy. By dzieci nie straciły systematyczności i zapału. Myślę, że razem zrobimy coś wielkiego, przede wszystkim dla dzieci, ale i dla sportu.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Honorata Jankowiak
Służba nie drużba. Dla nich Boże Narodzenie zaczyna się
Nasi bohaterowie nie noszą peleryny i jedzą dania wigilijne odgrzewane w mikrofali, brawo!
Florian 2
13:41, 2025-12-24
Znalazła w centrum Gostynia gruby plik pieniędzy...
Emerytura - gruba gotówka😄
Re5s
13:38, 2025-12-24
Służba nie drużba. Dla nich Boże Narodzenie zaczyna się
Tak pamiętamy zwłaszcza kałwid19 pokazał jak jesteśmy bezpieczni.
💪
11:57, 2025-12-24
Służba nie drużba. Dla nich Boże Narodzenie zaczyna się
Żeby tak wszyscy pamiętali o pracownikach technicznych mówiąc o mieszkańcach bloków święta też pracownicy pracują i kanalizacji w domu przetykaja i prądy włączą i nie tylko ale to są zwykli robole liczą się biurowi reszty nie ma zdrowy spokojnych świąt
Gość
11:48, 2025-12-24
0 0
Brawo Łukasz !!!
0 0
takiego przewodnika to i my sobie życzymy
0 0
Zgadzam się. Każdy chce mieć takie dzieciaki :)
0 0
Popieram :))))
0 0
Dzieciaki z pasją to ja podziwiam