Uprawianie tego sportu do łatwych nie należy, zwłaszcza gdy podczas zawodów nieoczekiwanie pojawiają się problemy. Tak stało się dziś podczas Szybowcowych Mistrzostw Polski, jakie odbywają się w Lesznie. Kilkunastu pilotów musiało przymusowo lądować na polach w okolicy Kosowa.

Informację o tym, że na polach w okolicy Goli i Kosowa wylądowało kilka szybowców, otrzymaliśmy na Alert24. Jak się okazało, wszystko przez niesprzyjające warunki atmosferyczne. Niektóre szybowce wylądowały tuż obok krajowej „dwunastki”. W ten właśnie sposób swój lot szybowcem zakończył Mirosław Wysocki z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej, który lata już 30 lat. Ani jemu, ani maszynie nic się nie stało. Pozostali piloci też wylądowali bezpiecznie. - Zwykle planujemy powrót do lotniska - uśmiecha się Mirosław Wysocki. - Cały ten „nalot” jest spowodowany tym, że trasa wyłożona została tu, w rejonie Gostynia. Mieliśmy tu pierwszą strefę, którą starliśmy się zaliczyć. Większości się udało, ale nie starczyło nam wysokości i warunków termicznych na to, aby kontynuować lot w kierunku Leszna i do drugiej strefy na zachód od miasta - tłumaczył nasz rozmówca, dodając, że nie było to typowe lądowanie awaryjne. - To jest lądowanie w terenie przygodnym, a więc wkalkulowane w nasz sport. To normalna rzecz i nie jest to wynik awarii - mówił Mirosław Wysocki.

Szybowcowi piloci przyzwyczajeni są do podobnych sytuacji. Przymusowe lądowanie to dla nich chleb powszedni. - Szybowiec zostanie złożony na wózek i w dniu jutrzejszym znowu będzie gotowy do latania - podsumował nasz rozmówca. W ciągu najbliższych godzin szybowce specjalnymi transportami wrócą na lotnisko w Lesznie.