Mimo zakończenia zbiórki dla dwunastoosobowej rodziny Wojciechowskich z Brzezia nadal spływają dary nie tylko z regionu. Dzięki ofiarności ludzi dobrej woli udało się zgromadzić niemal wszystko, co jest potrzebne. W środę 30 sierpnia do Gostynia dotarł transport zabawek, ubrań i mebli z Holandii, który zorganizowała Sandra Pawłowska, na co dzień mieszkająca w tym kraju.

Nie tylko odruch serca, ale również siła Internetu okazała się być w tym przypadku ogromna. Wieść o akcji pomocy dla państwa Wojciechowskich dotarła nawet do... Holandii. Kiedy na profilu facebookowym pojawiła się informacja o tym, co się wydarzyło, do naszej redakcji zadzwoniła pani Sandra Pawłowska – Polka pochodząca z Piły, na stałe mieszkająca w Holandii. Zadeklarowała pomoc. Wsparli ją inni rodacy, którzy odpowiedzieli na jej apel w Internecie. Brakowało jednak transportu. Firmy zajmujące się przewozem wyliczyły, że usługa będzie kosztowała nawet 500 euro. Była to dość wysoka suma, dlatego pani Sandra zdecydowała się umieścić komunikat na portalu pomagamy.nl, na który z kolei natrafił pan Robert Maros, Polak prowadzący biznes w Niderlandach, a mieszkający we Wschowie. - Postanowiłem pomóc dostarczyć zgromadzone podczas zbiórki rzeczy do Gostynia. Nasza firma dołożyła dwa nowe łóżeczka dziecięce - mówił Robert Maros, współwłaściciel firmy Marosmeubels z Holandii. - Moja firma zajmuje się sprzedażą polskich mebli w Holandii, Francji, Belgii. Przyjechaliśmy po kolejny transport, a przy okazji przywieźliśmy dary przekazane przez Polaków mieszkających w Holandii - kontynuuje. - Do Gostynia mieliśmy około 1000 kilometrów - dodaje Robert Maros. Rodacy z Holandii przekazali państwu Wojciechowskim meble, odzież, zabawki i inne przydatne przedmioty codziennego użytku, za co im serdecznie dziękujemy!