Zamknij

Od tego czasu minęło już 40 lat. Generał Mirosław Hermaszewski gościł w gostyńskiej bibliotece, opowiadając o swojej przygodzie w kosmosie

10:42, 30.10.2018 MiS Aktualizacja: 22:24, 30.10.2018
Skomentuj

Osiągnął to, co udaje się tylko nielicznym - spełnił swoje dziecięce marzenie i jako jedyny Polak poleciał w kosmos. O przygodzie swojego życia Mirosław Hermaszewski, bo o nim mowa, opowiedział podczas spotkania w gostyńskiej bibliotece. Na zakończenie jedyny polski kosmonauta dostał owacje na stojąco.

Eksploracja wszechświata, a w szczególności to, co znajduje się poza naszą planetą, od zawsze interesowało ludzkość. Tym wszystkim od najmłodszych lat interesował się też Mirosław Hermaszewski. - Jak się w małej główce coś urodzi, trzeba to pielęgnować, bez względu na trudności starać się w tym kierunku maszerować - zaczął Mirosław Hermaszewski podczas spotkania w gostyńskiej bibliotece. Pierwszy i jedyny polski kosmonauta opowiadał zgromadzonym licznie mieszkańcom, jak wyglądało przygotowanie do wyprawy, jakie obowiązują procedury i jak ciężko jest dostać się do grona wybrańców.

Zaczęło się od marzenia...
W dzieciństwie Hermaszewskiego bardzo interesowało niebo. - Wymarzyłem sobie, że chcę być lotnikiem, ale nie wiedziałem, że to tak skomplikowane - mówił generał. Swoją przygodę z lataniem rozpoczął od szybownictwa w latach 60. - Pamiętam pierwszy lot. To było niesamowite przeżycie. Po tym pierwszym locie pomyślałem sobie, że już wszystko wiem, potrafię pilotować. I raptem słyszę: 12 kwietnia 1961 roku w kosmos poleciał Jurij Gagarin. Pomyślałem - Mirku, przecież ty nic nie wiesz, to dopiero początek drogi. Gdy zobaczyłem zdjęcie Gagarina, pomyślałem: to jest moje marzenie - zobaczyć w życiu prawdziwego kosmonautę - wspominał Mirosław Hermaszewski.

W tym samym roku Hermaszewski podjął naukę w szkole Orląt w Dęblinie. - Teoretyczne zdałem na 4,5, w biegu na 1500 metrów wyprzedziłem wszystkich kolegów. Stanąłem zadowolony przed komisją, patrzą na mnie, a ja mam krwawe ślady stóp. Przyjechałem w jednych butach, biegłem na bosaka. To zrobiło na komisji wrażenie, przyjęli mnie - wspominał Hermaszewski. W Dęblinie latał na samolotach polskiej konstrukcji, potem przesiadł się na samoloty odrzutowe. Naukę zakończył jako prymus. Z czasem został dowódcą 11. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego OPK im. Osadników Dolnośląskich we Wrocławiu.

To był dopiero początek...
W 1976 roku gen. Mirosław Hermaszewski został wybrany do lotu kosmicznego w ramach międzynarodowego programu Interkosmos utworzonego przez ZSRR. - We Wrocławiu dostałem telegram, żeby wytypować najlepszych pilotów - opowiadał Hermaszewski. - Po tygodniu zapytali mnie, czy też nie chciałbym dołączyć. "Wtrącili" nas do Instytutu Medycyny Lotniczej, zaczęły się badania. Dopiero później powiedziano nam, że to lot w kosmos - kontynuował. - Usłyszałem: "Panie Mirku, to nie dla ciebie. Ledwo przeżyłeś wojnę, komisja wojskowa się z ciebie wyśmiewała, nie chcieli cię wziąć na szybowce, chyba się nie uda". Ale jak powiedzieli, że chodzi o kosmos, pomyślałem, że mogę spełnić swoje marzenie - mówił Hermaszewski. Wraz z grupą trafił do gwiezdnego miasteczka pod Moskwą.

Wielki dzień...
Po dwóch latach szkolenia 27 czerwca 1978 roku o godzinie 17:27 Mirosław Hermaszewski na statku Sojuz 30 odbył lot dookoła Ziemi, który trwał osiem dni. - Na Polskę nie napatrzyłem się długo - odcinek do Odry do Bugu przelecieliśmy w 87 sekund - wspominał kosmonauta, dodając, że najważniejszy dla niego był orzeł i flaga Polski widniejące na jego kombinezonie. Podczas misji wykonano 126 okrążeń Ziemi i przeprowadzono badania oraz ciekawe eksperymenty. Lądowanie nastąpiło 5 lipca w Kazachstanie.

Kosmonauta opowiedział też, jak wyglądało samo lądowanie i wspomniał, jak ciężko było postawić nogi na ziemi w warunkach grawitacji. - Ciężkie chwile przeżyłem podczas lądowania. Myślałem, jak to teraz się potoczy, przecież mam rodzinę i chcę żyć - dodał kosmonauta. Dodajmy, że Mirosław Hermaszewski był 89 kosmonautą w historii podboju kosmosu. Teraz grupa kosmonautów liczy już około 560 osób.

Generał Hermaszewski blisko dwie godziny opowiadał o swoich przeżyciach, a najmłodszym siedzącym na sali przypomniał, że warto jest mieć marzenia i dążyć do ich realizacji. Na koniec spotkania chętni mieli okazję do zrobienia sobie pamiątkowych zdjęć i otrzymania autografu.

Wielką pasję odkrywania kosmosu, wrażenia z wyprawy oraz wiele więcej można znaleźć w jego książce "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty".

(MiS)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%