Widząc leżącą przy przystanku autobusowym młodą kobietę wezwała pomoc. Zanim jednak karetka dotarła, na miejscu pojawili się policjanci. Od tego momentu sprawa nabrała rumieńców. Dlaczego funkcjonariusze zakuli w kajdanki mężczyznę towarzyszącego poszkodowanej 26-latce?
Wczoraj około południa kobieta przejeżdżająca ul. Wrocławską w Gostyniu, zwróciła uwagę na leżącą przy przystanku autobusowym (na wysokości Wydziału Komunikacji i Dróg ) kobietę. Poszkodowana miała ciężko oddychać. - W obawie o jej stan zdrowia mieszkanka Gostynia zadzwoniła po pomoc - mówi podkom Sebastian Myszkiewicz, rzecznik KPP w Gostyniu.
Po przyjeździe karetki zapadła decyzja, by zabrać 26-latkę do szpitala. - Podczas dodatkowych badań nie wykryto żadnych urazów i mieszkanka gminy Ostrów Wlkp. została zwolniona do domu - wyjaśnia rzecznik gostyńskiej komendy i chwali postawę zgłaszającej. - Nie przejechała obojętnie. Zachowała się właściwie - podsumował podkom. Sebastian Myszkiewicz.
Całe zdarzenie ma jednak drugie dno... Potrzebującej pomocy kobiecie towarzyszył 41-letni mieszkaniec gminy Ostrów Wlkp. Pech chciał, że zanim zabrało ją pogotowie, na miejscu pojawili się też policjanci Wydziału Prewencji i poprosili o jego dane. Wtedy wyszło na jaw, że jest on poszukiwany. - Był poszukiwany celem odbycia kary - mówi krótko podkom. Sebastian Myszkiewicz, ale nie precyzuje jakiego czynu się dopuścił.
Mężczyznę zatrzymano i zakuto w kajdanki. Nie stawiał oporu. Trafił za to do izby zatrzymań gostyńskiej komendy, gdzie... trzeźwieje. Badanie alkomatem wskazało, że miał ponad 3,2 promila.
[ALERT]1606649428894[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz