Gostyńska prokuratura wyjaśnia okoliczności tragicznego zdarzenia w lesie pod Gostyniem. 29-letni pilarz zmarł, po tym jak został przygnieciony drzewem, które jak dziś wiadomo sam ścinał. Sprawa prowadzona jest na dwóch płaszczyznach jednocześnie. W grę wchodzi nieszczęśliwy wypadek lub ewentualnych zaniedbań przy organizacji pracy
Wszystko wydarzyło się w zeszłym tygodniu w lesie pomiędzy Stankowem a Starym Gostyniem. Pilarz z dziewięcioletnim doświadczeniem został przygnieciony drzewem, które sam ścinał. - W trakcie przechylania się drzewa, które było wycinane doszło do zahaczenia o konar sąsiedniego drzewa - buku, w wyniku zachwiania drzewo opadło w kierunku, gdzie znajdował się pokrzywdzony - mówi Jacek Masztalerz, prokurator rejonowy w Gostyniu. Na pomoc poszkodowanemu ruszył jego szwagier, który zajmował się wywozem drewna. Nieprzytomnego 29-latka śmigłowcem LPR przetransportowano do szpitala w Poznaniu. Tam podczas operacji zmarł.
Wczoraj odbyła się sekcja zwłok 29-latka. Jej wyniki potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia. Śmierć nastąpiła na skutek obrażeń wielonarządowych. - Stwierdzono obrażenia głowy, jamy brzucha oraz klatki piersiowej oraz złamania kończyn. Jeżeli chodzi o wyniki badań toksykologicznych będą znane za około 2,5 miesiąca - mówi prokurator Jacek Masztalerz.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku niedopełnienia obowiązków z zakresu BHP, czego następstwem było nieumyślne spowodowanie zgonu pokrzywdzonego. - Działania organów procesowych nakierunkowane są jakoby na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze zweryfikowanie rzeczy związanych z bezpieczeństwem higieny pracy w zakładzie pracy, w którym był zatrudniony pokrzywdzony, w szczególności pozyskanie stosownej dokumentacji od pracodawcy. Z drugiej zaś zweryfikowanie okoliczności zdarzenia przez inspektora PIP oraz czynności związane z postępowaniem powypadkowym nadleśnictwa - wyjaśnia prokurator Jacek Masztalerz z Prokuratury Rejonowej w Gostyniu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz