Gmina chce utwardzić teren, ale zgodę na wykonanie prac musi wyrazić właściciel gruntu - jeden z miejscowych rolników

Dotarcie na ten przystanek to nie lada wyzwanie. Szczególnie po opadach deszczu na pasażerów czeka przeprawa przez błoto i kałuże. Niewiele łatwiej mają autobusy. Władze gminy problem znają, lecz jego rozwiązanie zależy od współpracy z jednym z rolników.

Jeden z przystanków w Strzelcach Wielkich w gminie Piaski usytuowany jest wyjątkowo nieszczęśliwie. W tygodniu korzystają z niego dzieci dojeżdżające do szkół. Po opadach deszczu i zimowych roztopach uczniowie grzęzną w błocie, rady nie dają też szkolne autobusy. - Dzieciaki, żeby wejść na wyspę przystankową, toną w błocie. Rano godz. 7:30 i po południu podjeżdża tam autobus i też zawraca w błocie - pisze rozgoryczona czytelniczka.

Wójt Wiesław Glapka, do którego zwróciliśmy się w tej sprawie, twierdzi, że problem doskonale zna. Okazuje się, że dojazd do tego przystanku częściowo przebiega przez prywatny grunt jednego z rolników i wiele zależy od niego. - Wiele zależy od dobrej woli prywatnego właściciela. Jesteśmy w stanie utwardzić ten teren kruszywem łamanym, żeby dzieci suchą nogą mogły dojść na ten przystanek. Zwróciłem się do sołtysa i radnej, aby zorganizowali spotkanie z tym rolnikiem. Z tego co wiem, niechętnie podchodzi do kwestii utwardzenia tego terenu, choć nie jest to grunt rolny. Mam jednak nadzieję, że pozwoli on choć chwilowo utwardzić to miejsce - mówi wójt Wiesław Glapka. Gmina zastanawia się jeszcze nad ewentualną zmianą lokalizacji przystanku. Wiele więc wskazuje na to, że do czasu, aż nie dojdzie do porozumienia między stronami, dzieci nadal będą grzęznąć w błocie

Fot. czytelnik