Zamknij

Kilka dni przed kolejną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego na Świętej Górze spotkali się internowani działacze "Solidarności" m.in. z Gos

08:37, 13.12.2018 MiS Aktualizacja: 10:28, 13.12.2018
Skomentuj

Dla większości z nich stan wojenny rozpoczął się tak samo - waleniem do drzwi w nocy z 12 na 13 grudnia, wyprowadzeniem z domu i wywiezieniem w nieznane. Osadzono ich w ośrodkach odosobnienia, bez wyroków i bez informacji o tym, kiedy mogą opuścić obóz. Wśród nich gostynianie - Michał Neumann i Kazimierz Krause.

Dziś kolejna rocznica wprowadzenia Stanu Wojennego. 37 lat temu - 13 grudnia 1981 roku o godzinie 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu stanu wojennego. Tymczasem władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i Solidarności. W ciągu kilku dni w ośrodkach internowania umieszczono około 5 tysięcy osób. Wśród nich byli też gostynianie. Kilka dni przed 37. rocznicą tych wydarzeń (w niedzielę 9 grudnia), na Świętej Górze spotkali się internowani działacze "Solidarności" m.in. z Gostynia.

Po mszy świętej w intencji internowanych oraz ofiar stanu wojennego, odbyło się krótkie spotkanie, współorganizowane przez księży filipinów i gostyński samorząd. W imieniu posła Jana Dziedziczaka, podziękowania za walkę o wolną Polskę przekazała  Sylwia Maćkowiak. - Przyjmijcie drodzy państwo ten symboliczny kwiat za wasze cierpienia, odwagę, trud i poświęcenie dla ojczyzny - mówiła Sylwia Maćkowiak.

Jak mówili sami internowani - nie wolno zapomnieć o tych czasach i wydarzeniach. Jednym z nich był Michał Neumann. - O 1:30 w nocy walenie do drzwi. (...) Nie pozwolili mi się z żoną i z dzieckiem pożegnać. (...) Chcieli ode mnie dokumenty, dałem im teczkę z dwiema ulotkami i z tego byli najwidoczniej zadowoleni, bo żadnej rewizji mi nie robili - mówił Michał Neumann, którego przewieziono następnie na komendę. - Było nas ośmiu internowanych z Gostynia, w tym również AK-owiec Marian Rączka, który dodał nam trochę otuchy. Nie wiedzieliśmy co z nami będzie, co zrobią, gdzie nas wywiozą, a on jako doświadczony mówił, że nie mamy się martwić, bo damy radę - mówi Neumann. Z Gostynia zabrano ich do Leszna, a potem do Ostrowa Wielkopolskiego. Tam czekali przed bramą więzienia na mrozie. Funkcjonariusze trzymali w rękach broń maszynową. - Pamiętam jak jeden miał powiedzieć "może im seryjkę maszynową przelecimy" - wspominał Michał Neumann. - Esbecy i zomowcy z ujadającymi psami stworzyli szpaler. Musieliśmy przez niego przejść, aby dostać się do cel. W taki sposób nas zastraszali - dodaje. Internowani nie wiedzieli co dzieje się za murami więzienia. Byli odcięci od informacji. Opowiadał im o tym dopiero ksiądz, który spowiadał ich w Wigilię. - Kilka godzin później jako pierwszy z Gostynia zostałem zwolniony do domu...W pierwsze święto - wspominał Michał Neuman.

Kazimierz Krasue wspomina, że po niego przyszli 13 grudnia kwadrans po północy. Nie spał, bo zawsze lubił dużej posłuchać Radia Wolna Europa. Nie powiedzieli mu, dlaczego...Nie pozwolili mu się pożegnać z dziećmi. Zawieźli go najpierw na komendę do Gostynia, potem do Leszna aż w końcu trafił do Ostrowa Wlkp. - Siedziałem z kolegami z Gostynia, potem przenieśli mnie do kolegów z Ostrowa Wlkp., Pleszewa, ale przedtem powiedział - "uważajcie, bo tutaj przyjdzie kapuś". (...) Po dwóch dniach okazało się, że byłem fajnym kolegą dla nich - mówił Kazimierz Krause. Najgorszy był jednak dzień Wigilii. - To była wigilia, której nie chciałbym przeżyć jeszcze raz. Przyszła ta godzina, i leżeliśmy jak martwi... - wspominał gostynianin, który kilkanaście dni później - 6 stycznia został przewieziony do więzienia w Głogowie.

(MiS)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

kral kral

2 8

Marian Rączka, już wielki czas na uczczenie tego niezłomnego człowieka pomnikiem w Gostyniu. Człowiek zniszczony przez życie i czerwoną zarazę, ale nieugięty w postawie. Nawet w 81r. się go bali i i został poddany represjom, tak jak Pan Neumann pisał do końca zachowywał zimną krew i dodawał sił. Warto posłuchać historii żywej opowiadanej przez naszych opozycjonistów z tamtych lat. 15:14, 13.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

tylko nie pomniktylko nie pomnik

9 0

Jaki z M.R. był niezłomny i "dobry"człowiek to mogą powiedzieć ci, co przez niego cierpieli, nawet jego rodzina 16:00, 13.12.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

KralKral

0 5

Każdy ma chwile kiedy się potyka. Kobiety go kochaly, mężczyźni zazdrościli odwagi - tak mawiała moja babcia. Raz sierpem raz młotem. 17:19, 13.12.2018


Osioł Osioł

0 4

Chyba ormo 22:46, 13.12.2018


0%