Jutro zmieniamy czas na letni. Czy to ostatnia taka zmiana?

W nocy z soboty na niedzielę pośpimy o godzinę krócej i przesuniemy wskazówki zegara z godziny 2:00 na 3:00. Ma to nam pozwolić na dłuższe korzystanie ze światła słonecznego w tzw. czasie letnim. Wiele jednak wskazuje na to, że tegoroczna zmiana czasu może być także ostatnią.

Początek regularnego przestawiania zegarków sięga u nas czasów PRL-u i od wielu lat wzbudza wątpliwości co do swojej zasadności. Zdarza się, że ten zabieg wprowadza nieco zamieszania do naszej codzienności, bo choć co rusz napotykamy informacje o konieczności przesunięcia wskazówek, to nie zawsze o tym pamiętamy. Zmiana czasu nie ma także żadnego uzasadnienia ekonomicznego, a może powodować zakłócenia w naszych organizmach, którym przestawienie się jest w stanie zabrać nawet kilkanaście dni.

Jak wynika z sondażu Instytutu Pollster, aż 64 % Polaków uważa zmianę czasu za anachronizm. Woleliby oni przez cały rok funkcjonować w ramach czasu letniego. Jedynie 26% ankietowanych twierdziło, że obecnie działający system jest dobry i nie należy go likwidować.

Sprawą zainteresował się nawet Parlament Europejski, który w lutym tego roku przegłosował rezolucję popierającą likwidację zimowej zmiany czasu. Wbrew pozorom nie dotyczy ona tylko Polski, ale niemal wszystkich krajów w Europie oprócz Białorusi i Islandii. Proponowaną zmianę, zawarło w swoim projekcie ustawy Polskie Stronnictwo Ludowe oraz zgłosiło do rozpatrzenia sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Wcześniej uzyskali dla niej aprobatę wszystkich klubów parlamentarnych, co zwiększa szansę na to, aby wspomniana ustawa zaczęła obowiązywać jeszcze w tym roku.